czwartek, 10 kwietnia 2014

Zoe Fitzgerald Carter - Niedoskonałe zakończenie. Opowieść córki o życiu i śmierci

   


****
Tłumaczenie: Małgorzata Miłosz
Tytuł oryginału:  Imperfect endings: a daughter's tale of life and death
Wydawnictwo: Świat Książki
****
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Nie zostawiaj mnie samej o świcie.
Świt to najbardziej samotna pora dnia”
– The Band


Na początku drzewo genealogiczne rodziny DRAPER

 


Historię opowiada Zoe, najmłodsza córka Margaret Draper.

Pani Draper mieszka w Waszyngtonie. W wieku 55 lat zachorowała na Parkinsona. To jedna z wielu chorób, które ja dotknęły. Teraz ma 75 lat i planuje eutanazję. Jest na tyle zamożna, że może pozwolić sobie na zatrudnienie opiekunek i pomocy domowej.
 
Wróćmy na chwilę do lat młodości Margaret.
Jest rok 1948, Margaret ma 25 lat. Jest studentką magisterki z psychologii klinicznej. To wtedy na przyjęciu u przyjaciółki poznaje dwa lata młodszego Jonathana, studenta prawa.
Po latach małżeństwa wychodzi na jaw alkoholizm męża. Umiera on na chlonniaka mózgu.
Zoe wraz z rodziną mieszka od czterech lat na Zachodnim Wybrzeżu, nad Zatoką San Francisco. Więc do matki, do Waszyngtonu, ma do pokonania cale Stany.
Powiem wam tak: nie polubiłam Margaret. Terrorystka emocjonalna. Byłam na nią wściekła i zszokowana jej zachowaniem. Bo jak można tak terroryzować swoich bliskich. Wkurza mnie takie gadanie: „Chcę się zabić”, „Nie chcę żyć”, „Chcę umrzeć”, „Nie mam po co żyć”. To jak wołanie o pomoc i mocne pragnienie życia. Bycie w centrum uwagi. O to jej chodziło!
Wiem, wiem. Schorowana, cierpiąca. Ale sami popatrzcie, ilu wokół cierpiących, schorowanych ludzi, których nie stać nawet na leki. A tu pełna, prywatna opieka. Kobieta sprawna umysłowo. Inteligentna, oczytana. Szok…!!!! Dla mnie samolubna i tyle. Bo jeśli to właśnie ból i cierpienie powoduje u Margaret taki zamiar, to dlaczego wciąż przesuwa daty planowanej eutanazji? Przecież cierpi, więc po co przedłuża ten ból??? Nie rozumiem.
Kto najbardziej przeżywa jej pragnienie śmierci? Oczywiście córki, przyjaciele, opiekunki. To oni cierpią, mają koszmary, wyrzuty sumienia.
Ale potem przypominam sobie, jakie życie miała pani Traper. Nigdy nie należała do osób wylewnych, czułych, okazujących swoje emocje i uczucia. Zawsze z klasą, z uśmiechem na ustach, choć w środku była burza emocji, złość, nienawiść, bezradność.
Tylko czy to może wpływać na jej stosunki z córkami?
Czy wolno jej „rozwalać” życie Zoe, która nie tylko jest jej córką, ale przede wszystkim sama jest matką dwóch małych dziewczynek.
Trudne decyzje. Czy uszanować wolę matki, czy się przeciwstawić?
Problem eutanazji co chwilę wypływa na pierwsze strony gazet, tabloidów, itp…. Temat ważny, trudny, ale póki nie dotknie nas bezpośrednio, nie powinniśmy wyrażać swoich opinii. Bo punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia, a czasem leżenia.

To moje zdanie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz