wtorek, 8 kwietnia 2014

Siegfried Obermeier - Kobiety i muzyka. Dwie miłości Mozarta



To, że uwielbiam biografie, książki historyczne, zapewne już wiecie.
To, że nie opowiadam zbyt wiele fabuły, też wiecie.
Po co mam pisać, kiedy w necie mnóstwo świetnych recenzji.

Ja pragnę opowiedzieć i zachęcić Was do przeczytania danej książki, poprzez wybrane cytaty. Złote myśli znalezione między wierszami.

Nie wiem dlaczego, muzyka Mozarta kojarzyła mi się jako ciężka.
Przecież słyszałam nie raz.  Jakoś ostatnio odeszłam od słuchania muzyki poważnej i to był błąd.

Dzięki tej książce mam zamiar powrócić do mojego ukochanego Chopina (haha to jego muza pomagała w zakuwaniu do matury).

A książka? Mozart to dowcipniś, czasem lekkoduch niedbający o to, co będzie jutro. Ale to geniusz, jakich mało. Miał tyle inspiracji, czerpał je z prostych rzeczy, z każdego szmeru, śpiewu ptaka, z wierszy. Oj, też tak chcę. Inspirować się i tworzyć.

Poczytajcie ze mną niektóre fragmenty.
 Znasz przecież świat i musisz wiedzieć, że on nie składa się z czarnego i białego, gorącego i zimnego, góry i dołu, lecz że istnieją również odcienie szarości, coś może być letnie, tak  jak między górą a dołem istnieje środek.

Jaśnie Wielmożny Pan sra dokładnie tak samo jak cesarz, biskup, mieszczanin i żebrak, myślał Wolfgang, na którym te długie, dźwięczące tytuły nie robiły żadnego wrażenia.

- Tak Wasza Miłość, już dość dużo skomponowałem. (tu wyliczanie)….
- No, no, nie musi ich wszystkich wyliczać. (…) Tak jak inny pisze list, tak On symfonię smaruje po prostu!
        Wysmarować symfonię, myślał Wolfgang gniewnie, idąc za cesarskim radcą po schodach. Wygrawerowałbym ci najchętniej sonet na dupie, rozżarzoną igłą na wieczną pamiątkę.

Bach mądrymi oczami spoglądał z góry na Wolfgang; milczał długo, po czym uśmiechnął się i powiedział: - Wolfgang Amadeusz – już twoje imię brzmi jak muzyka.

- Popatrz, Stanzi (żona Constanze), w życiu jest jak w muzyce   - nie można stale grać forte, scherzo i allegro, trzeba im przeciwstawić piano, grave adagio. I wierz mi, jeśli doszło się do dna, potem znów się wznosi, jak w gamie.

Mozart był często roztargniony – zapominał o posiłkach, komornym, wierzycielach, dłużnikach i różnych innych, ale nigdy nie zapomniał o danym przyrzeczeniu.

Pracowity to on jest, myślała Constanze, tylko dziwne, że tak malo nam zostaje pieniędzy.

A na koniec wiersz von Goethe w przekładzie Antoniego Edwarda Odyńca. A czemu wiersz? Dowiecie się z książki ;-)

Skromnej barwy i woni,
Kwitł fiołek na błoni,
Fiołek maleńki.
Pasterka biegła po łące.

Ach! Gdybym ja w tej dobie,
Myślał kwiatek sam o sobie,
Miał kraśnej róży wdzięki!

Lecz pasterka pobiegła,
Fiołka nie postrzegła,
Zdeptała kwiat maleńki.
Konając jeszcze zawołał:
Gdybym się spodobać nie zdołał,
Dzięki, dzięki!
U nóg jej konam…

&
przekład: Ewa Ziegler-Brodnicka
tytuł oryginału: Würd' ich mein Herz der Liebe weihn... Wolfgang Amadeus Mozart
$$$


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz