aż wezmę ją w swoje ręce.
Naczytałam się o tym panu Remigiuszu,
jakie to super książki pisze.
I to ile!
E tam - pomyślałam.
Żeby książka była dobra,
potrzebuje czasu, dopieszczenia.
Odstawienia na chwilę i powrotu,
aby spojrzeć na nią z innej perspektywy
i poprawić co należy.
Niestety pisanie w takim tempie nie sprzyja jakości.
Dla mnie książka o połowę za gruba.
Bo jak to mówią:
"Mniej znaczy więcej".
I w tym przypadku prawda.
Nie mam nic do pisarza.
Ja czytam książki, nie życiorysy twórców.
Nooooo chyba, że to biografia.
Zawiodłam się,
bo miałam nadzieję na super portrety psychologiczne,
bo miałam nadzieję na super portrety psychologiczne,
zgodnie z tytułem.
Chciałam wczuć się takiego behawiorystę,
rozgryzać przestępców,
a tu.... opisy zbrodni, bez owijania w bawełnę.
Tylko, że to jednostronne.
Okrucieństwo ukazane w szczegółach,
a nie czuć tego w reakcjach ofiar.
Okrucieństwo ukazane w szczegółach,
a nie czuć tego w reakcjach ofiar.
Np. przy tych ukraińskich dziewczynkach
tylko jakiś płacz i szloch.
Wiem, wiem, były zakneblowane,
ale chyba
ale chyba
ich reakcja na ból, strach,
na widok tego byłaby inna.
na widok tego byłaby inna.
Mam odczucie, że autor skupił się
na porażeniu nas zbrodnią,
a zapomniał o czym mial pisać.
I to wywarło na mnie odwrotny skutek.
na porażeniu nas zbrodnią,
a zapomniał o czym mial pisać.
I to wywarło na mnie odwrotny skutek.
Przewidywalność i nudę.
A wątek z żoną....haha
raczej śmieszny niż logiczny, ale autorowi wolno.
Takie oderwanie i niezakończenie:
była, namieszała, wyjechała, zniknęła
i niech sobie żyje.
Co tam, kochała.... można wybaczyć.
Tylko że chyba co innego mogły by powiedzieć ofiary.
Sam behawiorysta to człek inteligentny, bystry,
chociaż trochę staczający się już
w otchłań samotności i alkoholizmu.
Niewykorzystany potencjał,
który w sumie został odstawiony na boczny tor za nic.
Ta historia z dziewczyną,
która przewija się od początku książki
- to wielkie nic, gówno takie,
które przecież jest do sprawdzenia.
I wiadomo, że to taka prowokacja.
Chcieli - to znaleźli sposób,
na usunięcie behawiorysty z pracy.
I tyle.
Watek z poszukiwaniem "dyrygenta".
Haha widać, że hakerzy w policji to cieniasy,
bo jakoś nie mogli sobie poradzić.
Kilka wątków też budzi zdziwienie i nie jest spójna,
ale już dosyć.
Pierwszy raz tak napisałam, bo tak czułam.
Lepiej mi.
raczej śmieszny niż logiczny, ale autorowi wolno.
Takie oderwanie i niezakończenie:
była, namieszała, wyjechała, zniknęła
i niech sobie żyje.
Co tam, kochała.... można wybaczyć.
Tylko że chyba co innego mogły by powiedzieć ofiary.
Sam behawiorysta to człek inteligentny, bystry,
chociaż trochę staczający się już
w otchłań samotności i alkoholizmu.
Niewykorzystany potencjał,
który w sumie został odstawiony na boczny tor za nic.
Ta historia z dziewczyną,
która przewija się od początku książki
- to wielkie nic, gówno takie,
które przecież jest do sprawdzenia.
I wiadomo, że to taka prowokacja.
Chcieli - to znaleźli sposób,
na usunięcie behawiorysty z pracy.
I tyle.
Watek z poszukiwaniem "dyrygenta".
Haha widać, że hakerzy w policji to cieniasy,
bo jakoś nie mogli sobie poradzić.
Kilka wątków też budzi zdziwienie i nie jest spójna,
ale już dosyć.
Pierwszy raz tak napisałam, bo tak czułam.
Lepiej mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz