****
Tytuł oryginału: Mia Farrow: What Falls Away. A Memoir.
Tłumaczenie: Alina Śmietana
Wydawnictwo: Znak, Kraków 1998****
Jejku, nie pisałam od miesiąca.
Czas to nadrobić.
Dziś polecam Wam, przepiękną autobiografię, uroczej, wrażliwej, delikatnej kobiety - Mia Farrow.
Kobiety, która mimo wielu upokorzeń, nieszczęść, tragedii nie zagubiła sama siebie, co nie jest takie proste.
"Nie jestem w stanie dokładnie opisać siebie z tamtych lat. Byłam bardzo podobna do tej, którą jestem obecnie: para oczu na długiej łodydze, dusza nie różniąca się od innych dusz, ciągle usiłująca coś zrozumieć, pragnąca dawać i kochać, nie ośmielająca się mieć zbyt wiele nadziei (i mająca nadzieję na zbyt wiele), pełna niepewności i nie umiejąca bronić się przed bólem."
Matka - Maureen O'Sullivan - aktorka
Ojciec - John Villers Farrow - reżyser, pisarz, scenarzysta
Mia wychowywała się wśród trzech sióstr i trzech braci. Sama wychowała czternaścioro dzieci, w tym jednego biologicznego syna. Pozostałe dzieci były adoptowane.
Zresztą poczytać biografię można w internecie, ale nijak to się ma do autobiografii.
"Odkryłam, że dzięki słowu pisanemu mogę przekraczać granice zakreślone własną świadomością, wnikać w cudze myśli, poznawać cudzą wrażliwość i przezywać wszelkie wyobrażalne doświadczenia."
Dla mnie to jedna z najpiękniej i najszczerzej napisanych autobiografii.
Nie ma tu niczego napuszonego, nadmuchanego, aby pokazać swoje ego.
To pełna miłości, troski, opowieść matki o dążeniu do zapewnienia dzieciom, domu, miłości, bezpieczeństwa i wzajemnego szacunku. To obawa o los rodziny. Chwile rozterek i żal, że osoba, która obdarzyło się miłością, nadzieją, zaufanie - okazuje się największym wrogiem.
Lecz nie znajdziecie tu słów oburzenia, nienawiści - jest zrozumienie i chęć zgody.
"Modliłam się, żebym była lepsza, niż jestem - żebym była osobą, na którą wszystkie moje dzieci zasłużyły - żebym była godna życia, które wybrałam, i obowiązków, które na mnie czekają."
Książkę wręcz się"połyka". I ma się niedosyt. Wielki nieosyt, że za mało, że chce się jeszcze.
"Nie jestem w stanie dokładnie opisać siebie z tamtych lat. Byłam bardzo podobna do tej, którą jestem obecnie: para oczu na długiej łodydze, dusza nie różniąca się od innych dusz, ciągle usiłująca coś zrozumieć, pragnąca dawać i kochać, nie ośmielająca się mieć zbyt wiele nadziei (i mająca nadzieję na zbyt wiele), pełna niepewności i nie umiejąca bronić się przed bólem."
http://www.cinemarx.ro/relatii/Maureen-OSullivan-si-John-Farrow-25936.html |
Matka - Maureen O'Sullivan - aktorka
Ojciec - John Villers Farrow - reżyser, pisarz, scenarzysta
Mia wychowywała się wśród trzech sióstr i trzech braci. Sama wychowała czternaścioro dzieci, w tym jednego biologicznego syna. Pozostałe dzieci były adoptowane.
Zresztą poczytać biografię można w internecie, ale nijak to się ma do autobiografii.
"Odkryłam, że dzięki słowu pisanemu mogę przekraczać granice zakreślone własną świadomością, wnikać w cudze myśli, poznawać cudzą wrażliwość i przezywać wszelkie wyobrażalne doświadczenia."
Dla mnie to jedna z najpiękniej i najszczerzej napisanych autobiografii.
Nie ma tu niczego napuszonego, nadmuchanego, aby pokazać swoje ego.
To pełna miłości, troski, opowieść matki o dążeniu do zapewnienia dzieciom, domu, miłości, bezpieczeństwa i wzajemnego szacunku. To obawa o los rodziny. Chwile rozterek i żal, że osoba, która obdarzyło się miłością, nadzieją, zaufanie - okazuje się największym wrogiem.
Lecz nie znajdziecie tu słów oburzenia, nienawiści - jest zrozumienie i chęć zgody.
"Modliłam się, żebym była lepsza, niż jestem - żebym była osobą, na którą wszystkie moje dzieci zasłużyły - żebym była godna życia, które wybrałam, i obowiązków, które na mnie czekają."
Przeurocza kobieta, pełna empatii i zrozumienia. Mimo wielu przykrych wydarzeń, umiejąca zachować godność i dumę.
Książkę wręcz się"połyka". I ma się niedosyt. Wielki nieosyt, że za mało, że chce się jeszcze.
http://www.movdata.net/maureen-o-sullivan-and-mia-farrow.html |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz