sobota, 29 listopada 2014
Mitch Albom - Miej trochę wiary
****
Tytuł oryginału: Have a little faith: a true story
Tłumaczenie: Anna Zielińska
Wydawnictwo: Świat Książki, Warszawa 2011
****
Poznałam już troszkę styl pisania Mitcha Alboma.
Pisze prosto, ale tak, że chwyta za serce.
Wydaje mi się, że jest to pisanie prosto z duszy, nie dla poklasku i sławy. Może się mylę.
"Miej trochę wiary" to kolejna, po "Wtorkach z Morriem" prawdziwa historia, obejmująca osiem lat.
Powstała dzięki współpracy dwóch wyjątkowych ludzi: Alberta Lewisa i Henry'ego Covingtona.
Książka w piękny sposób opowiada o ludziach, o religii. O różnicach w poglądach i o tym, jak wiara łączy ludzi.
Wiele tu mądrych i pięknych zdań, które niejednemu z nas mogą posłużyć za motto życiowe.
Czym jest wiara?
Czy można się jej wstydzić?
Kim jest Bóg?
Czy to, że ludzie na świecie wierzą w rożnych bogów ma jakieś znaczenie?
Przyznaję się, że tak samo, jak autor książki:
"Nabrałem cynizmu do obnoszenia się z religijnością. Przesadna żarliwość budzi we mnie lęk. A hipokryzja, jaką miałem okazję oglądać w polityce i sporcie (...) tylko pogarszała sprawę."
Spotkanie po latach, ze swoim rabinem powoduje zmiany u autora. Otwiera się nie tylko na wiarę, ale i na wiarę innych. Nie osądza już islamu, buddyzmu, katolicyzmu, tylko je poznaje.
Czytając książkę chciałam co chwila przepisywać sobie jakieś zdanie. I wiecie co? Przepisałabym chyba całą książkę. Książka piękna, mądra, leczy duszę i chore serce. Polecam gorąco.z
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz