I znów dopadło mnie czytelnicze piekło. Czytanie nie idzie, a przynajmniej nie to, co jest teraz na czasie. Otrzymałam książki do przeczytania. Wy na pewno je przeczytaliście.
Wymieniam:
"Służące do wszystkiego"
"Instrukcja nadużycia"
"Chłopki".
I nie dałam rady. Przejrzałam kilka stron, obrazków.
Zaczęłam czytać "Chłopki" i... I nie przejdę przez to. Za bardzo ściska w sercu, za dużo wspomnień. Wracają zdarzenia, fakty, opowieści zasłyszane od rodziców, dziadków.
To co, mam się torturować? Bez sensu.
Wybrałam inne tortury, lektury obowiązkowe do pracy. ;) tak to nazywam.
Korzystam, że Wrocław ma mnóstwo bibliotek i chodzę sobie od jednej do drugiej. I wyszukuję perełki, które mogą mi pomóc w pracy terapeuty zajęciowego. Ja wiem, że moja głowa jest pełna pomysłów, ale wiedza potrzebna jest na okrągło.
Więc wynajduję, czytam i myślę sobie:
- A może ja też dałabym radę napisać książkę, która pomogłaby innym terapeutom?
Może nie fachową, ale taką książkę z doświadczenia. Z prawie czterdziestoletniej pracy z uczniami, z dziećmi, z młodzieżą, z dorosłymi, a teraz seniorami.
Bo doświadczenia nie ma w książkach. Doświadczenie zdobywa się mozolną, codzienną pracą.
Co wy na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz